Francja, Brandy House Guerbe

W pobliżu koniaku istnieje wiele gospodarstw zajmujących się dostawami gotowych surowców dla dużych marek koniaków, a także wytwarzaniem ich produktów, choć mało znanych opinii publicznej. Ta tradycyjna działalność jest zwykle przekazywana z pokolenia na pokolenie. Dziś porozmawiam o wizycie w domu brandy Guerbe, położonym w pobliżu miejscowości Juliak-le-Kok. Nie będę pisać o najsubtelniejszym, niepowtarzalnym smaku koniaku, którego próbowałem, bo nie jestem smakoszem w tej kwestii. Ale te potrawy, z udziałem komponentu koniaku i napoju, które miałem okazję wypróbować w procesie zapoznania, pozostawiły bardzo dobre wrażenia.

Guerbe to stosunkowo młoda marka z trzema pokoleniami, ale mająca wystarczającą popularność nie tylko we Francji.

Głowa domu, syn już nieżyjącego już założyciela Daniela Gerbe, jest dość interesującym starcem, który energicznie jeździ swoim Chevroletem Captivą lokalnymi ulicami. Natychmiast w dobytku, którego go nie znaleźliśmy, rzucił się nieco później.

Posiadłość, w której mieszka głowa rodziny i gdzie znajdują się jego główne sklepy, sklep i biuro, ma starożytne pochodzenie, o czym świadczy wygrawerowany napis na łuku.

Przy wejściu znajduje się mała, ale bardzo piękna aleja.

Wszystkie ziemie wokół są obsadzone winnicami, które pod palącymi promieniami słońca czuły, trzeba powiedzieć, bez względu na to.

Budynek, który wita gościa jako pierwszy, to sklep firmowy.

Tutaj możesz obejrzeć proces butelkowania, natychmiast prezentowana jest cała gama produktów. To około 24 rodzajów koniaku, o nazwie brandy Grande Champagne.

Dziedziniec jest dość cichy, bez zamieszania.

Ogólnie zauważyłem, że Francuzi są bardzo wrażliwi na historię, pamięć pokoleń i wszystko, co ich łączy, dlatego nie spotkałem żadnych nowoczesnych budynków w dzielnicy.

Sądząc po wyglądzie, najmłodszy budynek jest domem właścicieli.

Żona przywitała nas ciepło, zapraszając do spróbowania wiśni w ogrodzie.

Od razu wybiegła z domu rodzina jack Russel: tata i jego syn, który nie był dobrze na nogach.

Szczeniak węszył nieznajomych od czasu do czasu z ciekawością, a zazdrosny ojciec odciągał go z kory.

Do czasu zapoznania się ze stałymi mieszkańcami domu jego właściciel podjechał i uprzejmie zaprosił nas do biura, które jest oddalone o 100 metrów. Jak się okazało, w biurze pracowało tylko dwóch pracowników - Daniel i jego stały dyrektor handlowy Genevieve. W holu zdziwiłem się, gdy dwukrotnie znalazłem zdjęcie Bohatera Związku Radzieckiego, astronautę G. M. Grechko z osobistym autografem.

W biurze pan Gerbe pozował trochę na tle swojego zwierzaka i zaprosił nas do zbadania jego mienia.

Najpierw poszliśmy do piwnic, które Daniel żartobliwie nazwał swoim „bankiem”.

Zapasy koniaku są przechowywane w kamiennych stodołach, najdłużej starzone beczki spoczywają pod wielowarstwową wstęgą.

W pobliżu znajduje się cała sieć manufaktur do produkcji beczek i butelek. Odwiedziliśmy kilka fabryk opakowań szklanych. Surowce leżą właśnie tam, w postaci potłuczonego szkła.

Nie wiem dlaczego, ale przezroczyste butelki wydawały się trochę zabłocone. Podobno dla producentów wina i koniaków fakt ten ma drugorzędne znaczenie. Uwielbiałem butelkę o podwójnych ściankach, której wnętrze jest pęknięte, stąd efekt pękniętej butelki.

Po skończeniu z butelkami wrócili do Guerbe.

Tym razem w małej posiadłości syna Daniela Gerbe, który zaorał winnice jak zwykły kolektywny farmer.

Tutaj gromadzona jest cała zmechanizowana i niewykwalifikowana część gospodarki.

Pierwszy raz widziałem kombajn do zbioru winogron. Okazuje się, że jest ich kilka. Ten jest bardziej nowoczesny, ale są też dość „starzy ludzie” na długich nogach z małymi kółkami.

Winogrona absorbujące macicę znajdują się u podstawy kombajnu, między kołami.

Oto ciągniki z różnymi dyszami do obróbki krzewów.

Ten „odkurzacz” faktycznie rozpyla truciznę na szkodliwe owady, całkowicie obalając mit absolutnej przyjazności dla środowiska europejskich produktów.

Malownicze krajobrazy okolic uzupełniają naszą wycieczkę po farmach.

Czas na lunch. Gospodarz zaprosił nas do lokalnej restauracji La Cagouillarde (co oznacza „ślimak”), aby cieszyć się widokami kuchni francuskiej.

Nie jadłem ślimaków, ale wypróbowałem nowy zapas koniaku z shveps.

Przepis od dziedzicznego producenta koniaku jest prosty: w szklance z dwiema kostkami lodu wlewa się koniak i shveps w proporcji od 50 do 50, tworząc miękką mieszankę ze szlachetnymi nutami komponentu koniaku. Drugim „alkoholowym” daniem był krem ​​creme brulee z cienką warstwą koniaku Guerbe XO rozlaną na wierzchu. Dobre towarzystwo i nie mniej dobry napój i jedzenie spełniły swoje zadanie, a nasze rozmowy wykraczały daleko poza zapoznanie się i komunikację biznesową, przybierając charakter wymiany kulturalnej.

Obejrzyj wideo: Maison Peyrat fabrication du cognac (Kwiecień 2024).

Zostaw Swój Komentarz