Gdzie i co je balijscy „furaliści” lub koszmar Jamiego Olivera!
Podczas podróży po Europie od dawna zauważyłem, że na drodze gwarantuje się smaczne, niedrogie i bez konsekwencji zdrowotnych można zjeść posiłek, w którym zatrzymują się kierowcy ciężarówek. Ci faceci nie podejmą ryzyka i będą jedli lunch tylko w sprawdzonych miejscach.
Podczas mojej podróży na daleką indonezyjską wyspę Bali wraz z żoną postanowiliśmy przetestować podobne lokale gastronomiczne dla lokalnych furistów (nie mylić z turystami!). I uwierz mi, mamy wiele wrażeń! Sprawdź sam!
Oczywiście dla poprawnego testu musisz opuścić jak najdalej od miejsc turystycznych i ośrodków wypoczynkowych. Wyspa jest dość duża i do tej pory jest wystarczająco dużo miejsca dla wszystkich - i wielu turystów z całego świata, gości z Azji i lokalnych mieszkańców.
Istnieje nawet kilka szlaków wielopasmowych, chociaż główna część wyspy wygląda jak wyuzdane mrowisko. To właśnie wzdłuż jednej z głównych dróg, około 50 kilometrów od stolicy wyspy Denpasar, zatrzymaliśmy się w poszukiwaniu usług gastronomicznych dla kierowców.
Na drodze było wiele ciężarówek. To był tylko czas na lunch. Droga była położona blisko morza. Wzdłuż plaż z czarnym piaskiem, nieatrakcyjnym dla turystów, było wiele małych kabin z osłonami przeciwdeszczowymi. Zostawiając samochód na stronie, udaliśmy się do jednego z nich.
Menu tu nie było. Widać było wszystko, co można zjeść w tej zaimprowizowanej kawiarni. Wzięliśmy dwa główne i jedyne dania, nie zdając sobie nawet sprawy z tego, co zjemy. Znajdujemy się na podłodze na małej elewacji pod drewnianym baldachimem za małym plastikowym stołem. Wygodny - zjadł i możesz natychmiast spać!
Ogólną nędzną atmosferę rozjaśniły widoki na ocean i zupełnie puste plaże. Romans!
Przynieśli nam coś pomiędzy zupą a gorącym makaronem, klopsikami, smażonym serem tofu i gotowanym jajkiem podejrzanie czarnym. Zaskakujące było to, że uliczne gotowanie było bardzo smaczne i satysfakcjonujące. Właśnie tego potrzebujesz dla prostej osoby pracującej i nieproszonego podróżnika. Tak, a cena nie przekroczyła półtora dolara za dwa. Wybór furistów był słuszny!
Jednak od razu zauważam: na Bali nigdy nie mieliśmy problemu z trawieniem. Jedzenie tutaj jest głównie świeże i zdrowe. I jedliśmy w bardzo różnych miejscach.
Pamiętam ten zwyczajny lunch gdzieś na skraju świata. Było w nim coś, co uczyniło tę wyspę nieco bardziej zrozumiałą i intymną. Oczywiście było wiele innych lunchów i kolacji w niekiedy bardzo oryginalnych miejscach. Przypomnij sobie wioskę Jimbaran, słynącą z restauracji rybnych nad brzegiem morza. Turyści tutaj są ciemni, a kolację wybierasz bezpośrednio od martwych ryb z przezroczystych pojemników z wodą. Była to również bardzo romantyczna kolacja na swój sposób.
Ale trzeba przyznać, że zawsze o wiele ciekawiej jest spróbować tego, co jedzą najprostsi ludzie. A jeśli los porzuci go na krańce ziemi, nie pogardzajcie znalezieniem tam tak prostego miejsca. W końcu jedynym sposobem, abyś mógł poczuć wszystkie uroki wędrówki po odległych krawędziach ...
Zdjęcia i tekst - Historia