Stacja pogodowa. Świt ponad chmurami

I czterysta metrów wspinaczki za - i już idę do samotnego domu na górze. To jest stacja pogodowa.

W środku spotyka gościnnego, ale ścisłego stróża, Nikołaja. Jako człowiek ma wszystko w porządku i wygodzie. Wegetarianie przyszli przede mną i następny dzień ma spędzić w tym towarzystwie.

Na stacji pogodowej piec parowy. Dwa pokoje 8-osobowe z łóżkiem piętrowym do zakwaterowania turystów i pokoje dozorcy, w których czasami także nocuje na noc wędrowców.


Dom jest ciepły i dobry, wiatr i lekka burza śnieżna idą za oknem. Energia elektryczna z akumulatorów wystarcza do oświetlenia i działania krótkofalówki, radia, a czasem nawet telewizora. Wszyscy operatorzy komórkowi odbierają sygnał, Internet wystarczył, aby zobaczyć prognozę na jutro - wszystko powinno działać z fotografowaniem. Dwa koty mieszkają na stacji pogodowej, jeśli nie włożysz jedzenia do plecaka, z pewnością obgryzą torby i zjadą kiełbasę.

Lekko podjąłem ostrzeżenie i straciłem połowę zapasów, po czym jedzenie umieszczono w „zimnym pokoju”.

Podczas kolacji Nikołaj opowiedział kilka historii ze swojej pracy tutaj, na stacji pogodowej, o tym, co przychodzą różni i dziwni ludzie i że każdy ma swój własny cel: ktoś cały czas uderza, ktoś robi zdjęcia, ktoś chce po prostu milczeć i wyjrzyj przez okno. Pewnego razu latem turysta wspiął się na górę, ale nigdy nie dotarł do domu - mgła była tak duża, że ​​w metrze nic nie było widać.

Zrobiło się ciemno, spał na choince i dopiero następnego ranka mógł zobaczyć, że nie dotarł do domu zaledwie kilkadziesiąt metrów. Dlatego w tajdze zawsze trzeba trzeźwo oceniać swoje mocne strony i mieć „plan B”.

Po obiedzie wszyscy poszli do swoich kabin. Tym razem znów byłem na górze, przy oknie.

Było wcześnie spać i nie chciałem. Sąsiedzi poniżej to Grisha i Pasza - także wegetarianie z Czelabińska. Byli już tu wiele razy i za każdym razem stacja meteorologiczna jest postrzegana inaczej. Czas szybko minął na komunikację, ale nadal nie chciałem spać: leżałem i wyjrzałem przez okno, w ciemną otchłań, a potem zdecydowałem się na spacer po domu. Na zewnątrz był silny lodowaty wiatr, który grał tylko ręcznie - rozproszył chmury, w wyniku czego księżyc zaczął świecić przez niebo.

Poranek rozpoczął się od budzika, który kilkakrotnie próbował wyciągnąć mnie z pokoju. Miałem nawet zły pomysł, aby całkowicie go wyłączyć i dalej spać, ale kiedy wyjrzałem przez okno, nie było żadnych wątpliwości - znalezienie takiego piękna było wielkim szczęściem.

Było kilka minut przed wschodem słońca, natychmiast zebrałem się tak ciepło, jak to możliwe i wyskoczyłem na ulicę.

Chmury pod nami rozpościerają się na bordowym dywanie, a promienie słoneczne ledwo zaczęły przez nie prześlizgiwać się, plamiąc wszystko dookoła ciepłymi kolorami. Mogę powiedzieć na pewno: był to najpiękniejszy wschód słońca w moim życiu.


Wszyscy pozostali mieszkańcy schroniska również wyszli na spotkanie za mną świt.

Ponieważ wczoraj nie było możliwości zwiedzania okolicy, musiałem biegać dobrze po płaskowyżu w poszukiwaniu interesujących kątów, bojąc się przegapić cenne chwile świtu.






Po zebraniu kremu od świtu możesz spokojnie napić się herbaty, siedząc w ciepłej kuchni i wyjrzeć przez okno na uspokajający krajobraz: od czasu, gdy meteorolodzy nadal tu pracowali, były urządzenia, które, co zaskakujące, dobrze pasują do dużego obrazu.

Następnie, w towarzystwie Grishy i Paszy, postanowiłem kontynuować strzelanie, co zmieniło się w dwugodzinny spacer do Góry Krokodyla i skalistego wzgórza na zachód od grzbietu.




Dom w lewym górnym rogu to stacja pogodowa.


Głębokość śniegu pod naparem wynosi nie mniej niż dwa metry. Miejscami zaspy śnieżne całkowicie zakrywały choinki, tak że tylko szczyty pozostały na powierzchni.

Na jednej z tych choinek upadłem nawet na ramiona, kierując się do skały. Po raz kolejny, w myślach podziękowała aparatowi za niezniszczalność, musiała także kilka razy zanurkować w zaspy śnieżne.


Po obiedzie spakowałem się i wróciłem. Nie chciałem opuszczać tego miejsca, ale emocje, które otrzymałem, wystarczyły, aby harmonijnie ukończyć całą podróż. Zdecydowałem, że na pewno tu wrócę i najprawdopodobniej w najbliższej przyszłości.

Obejrzyj wideo: Obserwatoria górskie - Astronomia niepodległa #10 (Kwiecień 2024).

Zostaw Swój Komentarz