Jaipur - miasto tysiąca słoni

Siedzimy teraz w jakiejś przydrożnej kawiarni, między Agrą i Jaipur, w nieznanym mi miejscu. A wszystko dlatego, że taksówkarz, który prowadzi nas głupio, zasypia za kierownicą. Opuściliśmy Agrę. Jak zwykle założyłem słuchawki i zakopałem się w smartfonie. Tak więc od czasu do czasu patrzę przez okno na pędzące krajobrazy, ale w pewnym momencie rozumiem, że samochód łapie krawężnik jednym kołem, podnoszę oczy do bagażnika, a on śpi. Okej Budzę go pytaniem: „Jak się masz?” A on, jakby nic się nie wydarzyło: „Wszystko w porządku, proszę pana”. Coś stało się dla mnie punktem, zdecydowaliśmy się zatrzymać technicznie, zjemy lunch, on będzie spał. Więc do obiadu może uda nam się dotrzeć do Jaipur.

Przyjechaliśmy do Jaipur wieczorem i pierwszą rzeczą, która rzuciła się do Pałacu Wiatrów. O zachodzie słońca jest szczególnie dobry. Naprzeciw pałacu na trzech piętrach znajdują się wszelkiego rodzaju sklepy, a lokalni kupcy, pod pretekstem dobrego widoku na pałac, przywołują swoje balkony. Widoki są naprawdę lepsze niż z zatłoczonej ulicy, więc nie krępuj się.

W Indiach niezwykle trudno jest zrobić zdjęcie, aby nie było „pozostawionych” ludzi poza tobą. A teraz wędrujemy po rezydencji króla, a towarzyszący nam Hindus mówi: „Zdecydowanie musisz zrobić zdjęcia przy tych drzwiach”. Mówię: „Nie, zbyt wielu ludzi”. Hindusi odpowiadają: „To nie jest problem!” - i zaczyna rozpraszać lokalnych turystów sfotografowanych przy drzwiach. Niechętnie cofnęli się i stłoczyli przed nami w oczekiwaniu na dalsze działania. Gdy tylko usiedliśmy, gotowi do zdjęcia, strumień turystów wpadł do drzwi od tyłu. Już chciałem zdobyć punkty za ten pomysł, ale Indianin nie ustąpił i nalegał, że to nie jest problem. Wybierając jednego z rodaków z tłumu, wysadził go za drzwi i powiedział, żeby nikogo nie wpuszczał. Zdjęcie w końcu okazało się normalne, ale na zawsze zapamiętam tłum ciekawskich Indian, którzy stoją po drugiej stronie aparatu i patrzą na nas.

Jaipur jest pełen zabytków, ale jeśli wszyscy wiedzą o Pałacu Wiatrów i Bursztynowym Forcie, niewiele osób słyszało o grobowcach królów (Royal Gaitor Tumbas). Miejsce, w którym przez setki lat z rzędu kremowali je miejscowi królowie. Brzmi niesamowicie. W miejscu kremacji buduje się elegancką altanę. Ogólnie rzecz biorąc, w drodze do Fortu Bursztynowego warto się zatrzymać, nie ma turystów, ale jest coś do zobaczenia.

Jednym z najlepszych miejsc w Jaipur jest Amber Fort. Zdecydowanie warto przybyć wcześnie, aby wejść do fortu na słoniu, ponieważ jadą tylko przed lunchem.

W Jaipur znajdziesz się w jakiejś tymczasowej dziurze, która zabiera ci setki lat temu. I nawet te tysiące turystów, którzy teleportowali się z tobą, nie psują obrazu.

O Indiach. Ostatnim razem, gdy tu byliśmy, spędziliśmy większość czasu w Goa. Pojechaliśmy na kilka dni do sąsiedniego państwa, że ​​tak powiem, aby zobaczyć prawdziwe Indie, a to, co wtedy zobaczyłem, było naprawdę śmieci. Dlatego druga wizyta w ogóle nie mogła mieć miejsca, ale ostatecznie pragnienie, by Taj przeważyło i zaczęliśmy się przygotowywać mentalnie. Ale dziwne jest to, że kiedy tu dotrzesz, zobaczysz wiele fajnych miejsc, naprawdę piękną architekturę z wiekiem historii. A te kupy śmieci? Tak, są, jest ich naprawdę dużo, ale rozpuszczają się w masie pozytywów, że ten niewytłumaczalny kraj pada na ciebie. Ogólnie rzecz biorąc, jeśli denerwuje Cię niestrawność i niezliczone lęki, zdecydowanie nie musisz jechać do Indii. Przy takim nastroju zdarzają się najgorsze, ale jeśli chcesz zobaczyć inny świat, który sprawi, że będziesz dużo myśleć, to zapraszamy.

Podsumowując podróż przez trójkąt, moim zdaniem Jaipur zajmuje pierwsze miejsce. Fort, słonie, pałac królewski - kolor po prostu się przewraca. Radzę poświęcić co najmniej trzy dni. W Delhi i Agrze wystarczą dwa dni każdy.

Obejrzyj wideo: Indie. Jaipur. Fort कल (Może 2024).

Zostaw Swój Komentarz