Polonnaruwa: świetność i upadek średniowiecznego królestwa

Dziś trudno sobie wyobrazić, że stolica państwa została przeniesiona w inne miejsce, biorąc w końcu głęboki oddech na temat dawnej wielkości i pozostawiając pałace, klasztory i pomniki na łaskę czasu, przyrody i poszukiwaczy skarbów. Ruiny komercyjnego i religijnego centrum Sri Lanki od dawna są ukryte przed oczami archeologów w dziko rosnącej dżungli.

Hipnotyzujący i atrakcyjny wygląd świątyń Khmerów Angkor Wat, zaśpiewany w hicie o przygodach kanonicznie ukształtowanej najeźdźcy grobowców Lary Croft w wykonaniu Angeliny Jolie, z jednej strony, służył jako bezpłatna reklama dla wszystkich pozostałych ruin Azji Południowo-Wschodniej, a z drugiej - grał z niezarobionymi turystami żart. Po wizycie w Kambodży spodziewają się, że kraje sąsiednie, pomimo oczywistych różnic kulturowych i etnologicznych, nie będą jedną jota za kompleksem Khmerów, nie zmierzą się z zabrudzonym monsunem błotem i nie tylko uzasadnią status światowego dziedzictwa kulturowego UNESCO nie tylko po stosunkowo wysokich cenach na bilety wstępu, ale także poziom zachowania i malowniczości pozostałości starożytnych królestw.

- Ok Google. Co wybrać na Sri Lance: Anuradhapura lub Polonnaruwa? Orzeł czy ogony? Rzucam monetą, jeśli nie dajesz właściwej odpowiedzi.

„Pozdrowienia, dociekliwy przyjacielu.” Aby całkowicie zanurzyć się w historii syngaleskich mieszkańców, chcesz odwiedzić oba miasta, ale pamiętaj, że Polonnaruwa jest lepiej zachowana i ciekawsza wizualnie. Jeśli nie błąkasz się ze zużytym plecakiem typu wagabond, idź tam - po uzgodnieniu z lokalnym tuk-tukerem przemierzysz dziurę w ogrodzeniu i uratujesz rupie na wieczorny posiłek.

Zakrwawiona nić w annałach królestw syngaleskich rozciąga ich konfrontację z Tamilami, którzy regularnie napadają na wyspę z południowego krańca Półwyspu Hindustańskiego. Wszystko, co ma początek, ma swój koniec. Na początku XI wieku, pod jarzmem południowoindyjskiej dynastii Chol, królestwo Anuradhapura, które okupowało prawie całą wyspę przez około 1400 lat, ostatecznie upadło. Tamilowie postanowili przenieść centrum administracyjne swoich nowych posiadłości na południe, do Polonnaruwy, zamieszkałej już przez monarchów syngaleskich, gdzie lubili jeździć na wakacje lub gdzie pośpiesznie uciekali podczas najazdów na Chola. Tamilowie natychmiast rozpoczęli program renowacji: zbudowali świątynie hinduistyczne i nadali miastu nową nazwę. Małe królestwa syngaleskie zgrupowane w południowych regionach wyspy wyostrzyły zęby obcym najeźdźcom i opracowały plan odzyskania ojczyzny. To miasto potrzebuje nowego bohatera i jak zwykle został znaleziony. Król Vijayabahu, którego imienia czytelnicy natychmiast zapomną i o którym wspomina się tutaj raczej z szacunku i w celu zachowania historycznej dokładności, połączył siły i z hańbą odesłał Cholę na północ.

Zwolennicy zwycięskiego króla starali się kontynuować to, co się zaczęło, i przywrócić gospodarkę kraju, która została pokonana przez wojny. Prawie wszystko, co podoba się obecnym odwiedzającym leżącym w ruinach Polonnaruwy, powstało pod Parakramabah Wielkim - zniszczono duże piękne parki, zbudowano świątynie, pałace i budynki mieszkalne, utworzono obiekty nawadniające, w tym ogromny zbiornik, który nieświadomie można łatwo pomylić z naturalnym jeziorem. Ale trzeci król nie poradził sobie z ambicjami, roztrwonił skarbiec i faktycznie doprowadził państwo do bankructwa, w wyniku czego chwała Polonnaruwy szybko zaczęła zanikać. Pod koniec XIII wieku stolicę przeniesiono jeszcze bardziej na południe, a pustą miejscowość pochłonęła dżungla, a sześć wieków później odkryli ją angielscy myśliwi. Historia milczy o tym, o czym żyją stworzenia, o których marzyli mieszkańcy mglistej Albionu, jednak pod okrzyki małp potykali się w gęstych zaroślach na porośniętych mchem zniszczonych budynkach i posągach.

W tamtych czasach Lara Croft i Indiana Jones nie zostali jeszcze wymyśleni, a Polonnaruwa wciąż stał się scenografią do filmu dokumentalnego kilka lat temu. A głównymi bohaterami, jak można powiedzieć po nazwie „Królestwo małp”, były lokalne endemiczne makaki z naturalnie modną fryzurą. Przepraszam, nie wziąłem autografu od nikogo! To prawda, że ​​po incydencie dzień wcześniej w Mihintal, obawialiśmy się lokalnych naczelnych.

Wystarczy, aby ominąć busz, nadszedł czas, aby powiedzieć o lokalnej architekturze. Jedną z najbardziej imponujących budowli starożytnego Polonnaruwa był pałac królewski, zgodnie ze swoim statusem nic nie można zrobić. Parakramabahu zrobił tak wiele dobrego dla państwa, że ​​dwór mógł sobie pozwolić na siedmiopiętrowy budynek z 50 pokojami dla różnych potrzeb królewskich. Z dawnej świetności jest tylko kilka grubych ścian zajmowanych przez małpy. Archeolodzy twierdzą, że cztery najwyższe piętra były prawdopodobnie zbudowane z drewna.

Pierwsze wrażenia z ruin miasta pozostały bardzo mieszane, choć nie ukryliśmy wysokich oczekiwań. Świątynie tego samego Angkor Wat są rozrzucone po dżungli i różnią się znacznie między sobą stopniem elegancji wystroju, dzięki czemu, odrzucając wątpliwości, kontynuowali eksplorację Polonnaruwa z kamerą w jednej ręce i parasolem w drugiej. W końcu nie codziennie widać rzeźby z kamienia 900 lat temu. Terytorium kompleksu jest ogromne, możesz chodzić między oddzielnymi lokalizacjami - po prostu zdejmiesz stopy, a czasami mżący deszcz, zamieniając się w tropikalny deszcz, nie pozostawia innej opcji niż tuk-tuk.

Watadage, okrągły budynek z otaczającym go zadaszonym tarasem, służył jako magazyn świętych relikwii zamknięty w małej stupie w centrum, do którego dostęp jest zablokowany ze wszystkich czterech stron przez pięknie zachowane posągi Buddy.

A dziś podejście do Buddów, a tym bardziej do ciemnej sferycznej stupy pokrytej mchem i trawą, w której przechowywano ząb Buddy i miskę jałmużny, jest zabronione. Ale w Vatadag bardziej interesuje nas tak zwany kamień księżycowy - półkolisty kamienny stopień ozdobiony koncentrycznymi rzeźbionymi płaskorzeźbami przed schodami. Zostały zainstalowane przed wejściami do pałaców i świątyń jako symbol duchowego oczyszczenia.

Zewnętrzny pasek składa się z płomieni symbolizujących materialne potrzeby człowieka. Następnie na kamieniach księżycowych tradycyjnie umieszczano przesłanie w postaci wizerunków zwierząt zgodnie z symbolami buddyjskimi. W tym przypadku słoń reprezentuje narodziny, a koń - śmierć. Ostatni pasek przed środkową połową kwiatu lotosu składa się ze splecionych łodyg kwiatowych.

Kamienne balustrady schodów schodzą meandrujące smoki do kamieni ochronnych z wizerunkami boga Wisznu, który jest patronem Sri Lanki. Rzeczywiście, zgodnie z tradycjami udokumentowanymi w starożytnym indyjskim eposie „Ramayana”, król Rama, wcielenie (awatar) Wisznu, pokonał władcę demonów Rakszasy, władcę wyspy, Rawanę, kiedy ukradł żonę Ramy.

Przez wiele lat władze zaniedbywały dziedzictwo narodowe, a obszar wokół starożytnej stolicy, delikatnie mówiąc, nie rozkwitał, aż kilka lat temu prezydent przysięgał w każdy możliwy sposób promować rozwój infrastruktury Polonnaruwa i wysyłać tutaj środki budżetowe.

Jedynie do niektórych budynków można dotrzeć do środka, aby zobaczyć cudownie zachowane posągi z XII wieku.

Prezentem dla archeologów była 26-metrowa książka Gal Potha, trzeciego króla Nissankamalli, którego reżim doprowadził do upadku, ale monarcha nie wahał się uwiecznić swoich wyczynów w wojnach z najeźdźcami z Indii Południowych i drzewa genealogicznego na kamiennej płycie przyniesionej, jak mówi tekst, z Mihintale. Na koniec - wizerunek bogini dobrobytu Lakshmi, czyli słonia podlewającego pnie z pni.

Siedmiopoziomowa stupa piramidalna Satmahal Prasada, dokładnie odpowiadająca jednemu z chedi w prowincji Lamphun w północnej Tajlandii, jest znokautowana z ogólnego stylu budowli świątynnych. Historia i powody budowy przez archeologów nie zostały ustalone.

Jeszcze bardziej zaskakująca i niezwykła jest czytelnia tego samego zbankrutowanego króla, Nissany Laty Mandapaya, z zakrzywionymi kolumnami w kształcie lotosowych łodyg. Uważano, że pawilon służył do publicznego czytania buddyjskich sutr, a napisy wskazują, że król był bardziej pod wrażeniem śpiewu buddyjskich błogosławieństw.

Pośrodku znów widzimy małą stupę, bez zachowanego szczytu, przypominającą hinduski symbol shivalingu. Wewnątrz prawdopodobnie przechowywano również urnę z relikwiami buddyjskimi. W rzeczywistości jest cudem, że unikalne kolumny przetrwały po tylu latach.

Gdyby nie parasol wystawiony przez właściciela pensjonatu, inspekcja Polonnaruwy musiałaby zostać zredukowana do haniebnego minimum, ale on również nie byłby w stanie uratować kamery przed nadchodzącymi opadami deszczu i wysokiej wilgotności. Jeden po drugim guziki tuszy nie reagowały na naciskanie moich palców. Początkowo ISO zablokowało się na 800 jednostkach, a wkrótce nie można było go również zmienić innymi metodami. Przynajmniej zadziałały pokrętła regulacji przysłony i prędkości migawki, udało mi się przecierać aparat koszulką, mając nadzieję na okropny wodoodporny sprzęt Canona.

Udało nam się zbadać około połowy kultowych budowli starożytnego królestwa syngaleskiego, a ja byłem już z kamerą pracującą na ostatnich nogach. Musiałem zmniejszyć liczbę zdjęć i ukryć aparat w plecaku podczas najbardziej ulewnych deszczy, ale tak powoli i stopniowo, jak przyciski na nim wymierały wraz z poszczególnymi funkcjami, tak jak robiły jeden po drugim i wskrzeszały po południu.

Rankot Vehera to największa stupa, a raczej dagob w Polonnaruwa o wysokości 54 metrów, zbudowany pod rządami Nissankamalla.

Wyszliśmy poza granice starożytnego miasta i poszliśmy na spacer po klasztorze wśród rzadkich pozostałości fundamentów, znajdując ustronne dolmeny w zaroślach, które kiedyś mogły służyć jako cela pustelników lub mnichów medytujących w ciszy.

Złap obiecany hack życia syna syna matki, jak zaoszczędzić na opłatach za wstęp. W związku z pogodą, która nie jest zbyt przyjemna dla fotografowania i chodzenia, niezależna inspekcja Polonnaruwa na rowerach natychmiast się zawiesiła. Doświadczeni podróżnicy zalecają poszukiwanie tuk-tukera, który nie tylko pokaże ci dziurę w ogrodzeniu wokół kompleksu, ale także zabierze cię przez cały dzień między odległymi kościołami za bardzo ludzką cenę. Nie musieliśmy szukać - właściciel pensjonatu nie zostawił nam szansy i od razu zaoferował swoje usługi.

Wydał już używane bilety z rozerwaną kontrolą, przywiózł go tam, gdzie potrzebował rano, a po wejściu na małe wzgórze poprosił tylko, aby nie zbliżać się do wejścia i szybko połączyć z głównym strumieniem turystów. W ciągu dnia musiałem na niego kilka razy czekać - najwyraźniej nie byliśmy jedynymi klientami przedsiębiorczego Sri Lanki tego dnia. I jeszcze raz, aby wejść z niestandardowego wejścia, które ogólnie nie spowodowało dyskomfortu.

W sercu kompleksu klasztornego znajduje się jedna z najwybitniejszych świątyń buddyjskich XII wieku - Lankatilaka. W otoczeniu potężnych murów o wysokości 17 metrów wznosi się kolosalna statua bezgłowego Buddy. W miastach rządzonych przez hinduistów lub buddystów posągi bezgłowe są typowym zjawiskiem - można to zaobserwować we wspomnianym powyżej Angkor Wat. Najprawdopodobniej czas odegrał tutaj swoją rolę, a nie celowe zniszczenie z własnej woli.

Lankatilaka jest postrzegana jako majestatyczna starożytna katedra lub świątynia. Ściany ozdobione płaskorzeźbami mają kilka poziomów zwężających się w kierunku środka, co ułatwia wyobrażenie sobie pochyłego kopulastego dachu.

Google najwyraźniej nie zawiódł, polecając Polonnaruwa na wizytę. Oficjalne bilety będą kosztować 25 dolarów z nosa, nasz przewodnik zabrał znacznie mniej, teraz nawet nie pamiętam ile, ale okazało się, że znacznie taniej. I zaczniesz obliczać budżet przed podróżą, a twoje włosy staną na końcu - 25 USD za Anuradhapurę, 30 USD - za Sigiriya, 25 USD - Polonnaruwa, 10 USD - Mihintale. Jednak ze Sri Lanki spodziewasz się znacznie niższego rzędu cen.

Jedyna mini-wersja Khmer Ta Prom jest smutna z powodu braku uwagi.

Dagoba Kiri Vihara, wzniesiona na cześć Królowej, jest doskonale zachowana - oryginalny stiuk prawie stracił swój mleczny kolor po siedmiu wiekach.

Na przekąskę nasz przewodnik zostawił grupę posągów Buddów wykutych w granitowej skale; Gal Vihara to najpopularniejsze miejsce wśród Sri Lanki w Polonnaruwa.

Wielki nauczyciel w żadnym wypadku nie został porzucony, a tym bardziej nie przespał się przez godzinę - posąg przedstawia Buddę przy wejściu do stanu nirwany. Posąg Buddy w pozycji stojącej wywołał wiele kontrowersji z powodu niezwykle nietypowych skrzyżowanych ramion. Istnieje teoria, że ​​Ananda, jeden z uczniów Buddy, jest uwieczniony w kamieniu.

Z posągów wciąż tchnął spokój, spokój i cisza. Kolejny posąg został schowany w sanktuarium za kratami, a ze względu na ledwie działający aparat nie byłem w stanie sfotografować go mniej więcej jakościowo. Jednak czytelnik, który nie jest głęboko zainteresowany buddyzmem i jego symboliką do końca historii, ma już w głowie mnóstwo niezwykłych terminów i niewypowiedzianych nazwisk.

Dziękując gościnnemu gospodarzowi i kupując cholernie smaczne małe banany na drodze, wzięliśmy nasze plecaki, wskoczyliśmy do autobusu, który zatrzymał się na kilka sekund i wkrótce ruszyliśmy krętymi drogami Sri Lanki, aby poznać nowe doświadczenia i przygody.

Zostaw Swój Komentarz