La Rinconada: najwyższa osada na ziemi

Przez długi czas myślałem, że najwyższa wioska na ziemi powinna być w Tybecie. I zaledwie kilka lat temu, podróżując po Tybecie, przeczytałem w Internecie, że Peru należy do tego numeru. Nazywa się to osadą La Rinconada. Znajduje się 4 godziny jazdy od jeziora Titicaca na wysokości 5100 m na zboczu góry. Aby lepiej poczuć wysokość miasta, podam dla porównania liczby naszych najwyższych gór: Elbrus (5642 m), Belukha (4509 m), Klyuchevskaya Sopka (4835 m). Wielu odważnych podróżników wspina się na te szczyty, pokonując liczne trudności, przeziębienia i objawy górnika. W La Rinconadzie ludzie po prostu żyją. Rodzą się i umierają, bawią się, chodzą, chodzą do szkoły, chorują i pracują od świtu do zmierzchu. Tak, jak działają! Zasadniczo cała populacja mężczyzn jest zaangażowana w wydobycie i przetwarzanie złota.

Większość min nie przestrzega podstawowych zasad bezpieczeństwa. W niektórych nadal stosowana jest metoda płatności, w której górnicy pracują przez miesiąc za darmo, a ostatniego dnia miesiąca mogą pracować dla siebie i wydobywać jak najwięcej rudy. A potem jak szczęście.

Kopalnie znajdują się tuż pod miastem, w pobliżu martwego jeziora zanieczyszczonego do granic możliwości wodami technicznymi.

W pobliżu rozciągają się slumsy górników, w których biedni Hindusi zbierają się z różnych stron, aby spróbować szczęścia.

Śmieci tutaj, podobnie jak w wiosce La Rinconada, nie są usuwane. Jest po prostu porzucany na ulicach i ścieżkach.

Woda jest zatruta rtęcią, która służy do łączenia złota. Nawet w ciepłym sezonie pada śnieg. Mróz pęka w nocy.

Żony udają się w te nieludzkie warunki dla górników mężów, próbując kontrolować dochody i wydatki mężów oraz samodzielnie zarabiać pieniądze.

Niektórzy, jak na przykład ta kobieta, zbierają brud na ulicy obok sklepów przetwórczych i myją go w kałużach, mając nadzieję na znalezienie ziarna złota, inni sprzedają coś na rynku, dostarczają jedzenie, pracują w sklepach, kawiarniach i hotelach.

Ogólnie rzecz biorąc, pomimo nieopisanego śmiecia i zanieczyszczenia La Rinconady, jest to szybko rozwijające się miasto.

Minibusy i duże autobusy przyjeżdżają tu z okolicznych miast co godzinę od wczesnego rana do późnej nocy. W centrum znajduje się wiele hoteli, restauracji, kawiarni, lampek, sklepów spożywczych i odzieżowych.

Istnieją prawdziwe kluby piwniczne w stylu lat 90. z lustrami, tanią kolorową muzyką i lustrzanymi kulkami na suficie.

I oczywiście, jak prawdziwy Klondike, La Rinconada ma swoją własną dzielnicę czerwonych latarni. Zaczyna się nieco dalej niż ratusz. Nijakie placówki są zatłoczone po obu stronach, gdzie można coś przekąsić po południu, ogrzać się wieczorem i zrelaksować się przy lampce alkoholu, a następnie popatrzeć i poznać słodką senoritę, która pomimo surowości życia na dużych wysokościach wygląda świeżo i uwodzicielsko. Amor, amor ... Możemy bezpiecznie uzupełnić klasykę: w każdym wieku kochamy się na każdej wysokości.

Tak więc nie tylko strumień żon po tym, jak ich mężowie pędzą do La Rinconada, ale także wiele niezamężnych dziewcząt. Ci i inni, pomimo różnych zasad życiowych, często kierują się tymi samymi motywami: przekierować „przepływy finansowe” z kieszeni zaniedbanego górnika na swoje własne.

Niemniej jednak, nie ma wystarczającej liczby pracowników zatrudnionych na czerwonym świetle, bez względu na to, ile osób przyjedzie, więc co drugi zakład ma ogłoszenie:

PILNIE WYMAGANE SENIORITIS!

Nawet w centrum La Rinconady na ulicach leżą worki na śmieci i tylko plastikowe torby, butelki i opakowania czekolady. Brud po kostki. Ponadto od czasu do czasu pada śnieg.

Jedyne odpowiednie buty to kalosze.

W tych warunkach lokalni fashionistki są szczególnie wzruszone, skacząc z kamienia na kamień w modnych jeansach i trampkach. Ogólnie rzecz biorąc, wydawało mi się, że dla większości mieszkańców problemy ekologii w mieście leżą głęboko na bębnie. I to jest szczególnie smutne.

Ruda z kopalni wchodzi do warsztatu, gdzie jest kruszona.

Na obrzeżach La Rinconady jest wiele takich warsztatów. Nie schodziłem do kopalni, jak już byłem w kopalniach srebra Potosi, ale poszedłem zobaczyć proces kruszenia. Pracują tu zarówno dorośli, jak i dzieci. Ruda jest transportowana w workach ciężarówką, a następnie wlewana do kruszarki, gdzie jest dalej przetwarzana.

Szczęśliwi właściciele kupują metale szlachetne.

Biura kupujących są urządzone w tym samym stylu i, co bardziej prawdopodobne, przypominają biura regionalnych biur podróży: tłuste sofy dla klientów, na ścianach kalendarze i plakaty z zabytkami Peru, złote figury Feng Shui (w tym konkursie chińskie zwierzęta są ostatnią nadzieją w walce o klienta), otwarte drzwi na ulicę i biurko z dokumentami, kalkulator i waga. Idąc ulicą kupujących, nigdy nie widziałem ani jednego klienta w wielu biurach. To prawda, że ​​jeden sprzedawca, stojący na werandzie, właśnie zajmował się wydobyciem złota za pomocą rtęci, podgrzewając tę ​​piekielną mieszaninę za pomocą palnika w jakiejś misce. W tym samym czasie nie miał nawet respiratora.

W dniu, w którym przybyłem do La Rinconady, a mianowicie 8 stycznia, pogoda była szara i wilgotna. Od czasu do czasu padał mokry śnieg, nad miastem czołgała się chmura, a góry, na zboczu których schronili się peruwiańscy Klondike, nie były widoczne. Przez pół dnia włóczyłem się po ulicach, rozmawiałem z mieszkańcami i górnikami i zdałem sobie sprawę, że już mnie tu nie będzie. Zbyt bolesne było uczucie tego wspaniałego miejsca, zabitego przez ludzi świadomie i bezwzględnie.

Wydmy wydobywane, martwe jeziora, góry śmieci oraz ziemia i woda zatrute rtęcią. Prawdopodobnie mieszkańcy średniowiecznych miast tak bezmyślnie traktowali przyrodę, ale w tamtych czasach na szczęście nie było plastiku i przemysłu.

Wyszedłem bez żalu i pragnienia powrotu. Autobus zjechał zepsutym podkładem obok min i stosów śmieci, którymi karmiły się mewy i sępy. W drugiej dolnej wiosce spojrzałem jednak za siebie - chmury właśnie rozproszyły się nad La Rinconada.

Widziałem klasyczny peruwiański obraz: ośnieżone grzbiety, doliny, rzeki. Sielanka mogła się równać tylko z Sahama Park. Wyobraziłem sobie, jak przyjemnie byłoby podróżować po tym obszarze, zanim wydobyto tu złoto. Tylko rzadkie indyjskie osady i żyzna przyroda.

P.S. A jednak nawet w La Rinconadzie można znaleźć pozytywne chwile w życiu. Na koniec chcę opowiedzieć o tak interesującym wydarzeniu. To jest mecz piłkarski. Prawdziwy, klasyczny, na stadionie z zieloną powłoką, z pasjami, fanami, sędziami i kontuzjami. Chłopaki walczyli jak zwierzęta, często ich gra przypominała hokeja.

Nie będąc fanem piłki nożnej, pewnie przeszedłbym obok, nie zwracając uwagi na mecz, gdyby nie jedno „ale”. Myślę, że już rozumiesz, o co chodzi. Wysokość stadionu - PIĘĆ TYSIĄCY MIERNIKÓW!

Obejrzyj wideo: La Rinconada - Chasing the Peruvian High (Może 2024).

Zostaw Swój Komentarz