Na Antarktydzie znaleziono rysunek zmarłego członka wyprawy na Biegun Południowy

Brytyjska wyprawa na Biegun Południowy pod dowództwem Roberta Scotta zakończyła się niepowodzeniem: mimo że jej członkowie osiągnęli pożądany cel, wszyscy zginęli w drodze powrotnej. Niedawno pracownicy nowozelandzkiego trustu „Antarctic Heritage” znaleźli akwarelę odkrywcy i artysty Edwarda Wilsona, który wraz z resztą zdobywców bieguna południowego z zespołu Scotta przeszedł najtrudniejszą drogę do tragicznego końca.

Być pierwszym

Edward Adrian Wilson był osobą wszechstronną: oprócz malarstwa interesował się również nauką, w tym zoologią, ornitologią i fizjologią. Naukowiec z encyklopedyczną wiedzą, dwukrotnie odwiedzał wyprawy na Antarktydę, oba razy ze Scottem. Pierwsza wyprawa odbyła się w latach 1901-1904. i skończyło się szczęśliwie. Jednak druga podróż na Biegun Południowy, w której oprócz Scotta i Wilsona wzięły udział jeszcze trzy osoby, stała się być może najciemniejszą kartą w historii podboju Antarktydy.

Na zdjęciu: ten sam rysunek akwareli

Rysunek Wilsona został znaleziony w chacie na Cape Adair. Ta zimowa chata została zbudowana przez norweskich badaczy z Antarktydy w 1899 roku. Wyprawa Roberta Scotta zimowała tutaj w latach 1911–1912 w drodze na Biegun Południowy. Mężczyźni wciąż byli pełni siły i optymizmu, ich podróż dopiero się zaczynała. Byli pewni, że będą pierwszymi ludźmi, którzy dotrą do najbardziej wysuniętego na południe punktu naszej planety. Dlatego obraz ptaka, który zdawał się zamarzać z zimna, wygląda jak przerażający znak losu wyprawy.

Na zdjęciu: chata na Przylądku Adare, w której znaleziono rysunek

Zobacz flagę Norwegii

Niemal w tym samym czasie co Brytyjczycy, norweska ekspedycja skierowała się do słynnego podróżnika Royal Amundsena, który wyruszył na Biegun Południowy. W rezultacie Norwegowie zajęli pierwsze miejsce, wyprzedzając Scotta o 34 dni. Kiedy wyczerpani zdobywcy Arktyki zobaczyli flagę Norwegii, całkowicie stracili serce. Od tego czasu powiedzenie „zobacz flagę Norwegii” pojawiło się po angielsku, to znaczy, że zawiodło w niektórych firmach.

Być może to w końcu okaleczyło wyprawę Scotta. W drodze powrotnej zaczął się głód, ludzie po prostu nie mieli czasu, aby dostać się do magazynów z powodu ślepoty śnieżnej i odmrożenia. Blaszane zatyczki na puszkach nafty odegrały fatalną rolę: upadły z mrozu i paliwo zaczęło stopniowo odparowywać. Kiedy zostało odkryte, było już za późno.

Amundsen do końca życia nie mógł wybaczyć sobie tego, co się stało.

„Poświęciłbym sławę, zdecydowanie wszystko, aby przywrócić go do życia”- napisał.

Na zdjęciu: wyprawy Scott (zielony) i Amundsen (czerwony)

„Czwartek, 29 marca. Od 21. ciągłej burzy z SWL i SW. 20 kwietnia mieliśmy paliwo na dwie filiżanki herbaty i dwa dni na suche jedzenie. Każdego dnia szliśmy do magazynu, który był oddalony o 11 mil, ale śnieżyca nie zatrzymuje się za namiotem. Nie sądzę, że możemy teraz mieć nadzieję na najlepsze. Wytrzymamy do końca, ale słabniemy i śmierć jest oczywiście bliska. Szkoda, ale nie sądzę, żebym mógł napisać więcej. R. Scott "- to ostatni wpis w dzienniku wyprawy.

Ekspedycja poszukiwawcza znalazła zwłoki dopiero w listopadzie 1912 r. W miejscu ich śmierci zainstalowano lodowy grób z krzyżem narciarskim.

Obejrzyj wideo: Na Antarktydzie znaleziono 500 metrowy mur stworzony z lodu (Może 2024).

Zostaw Swój Komentarz