Mieszkańcy tej wyspy nie wpuszczali nikogo na swoje ziemie od tysięcy lat.

Mieszkańcy wyspy North Sentinel na Oceanie Indyjskim od niepamiętnych czasów byli odizolowani od świata: spotykają się ze strzałami wszystkich, którzy próbują dostać się na wyspę i żyją jak na dziedzińcu epoki kamienia. Wyspiarze bronią swojej charakterystycznej kultury, którą należy zniszczyć, warto przyłączyć się do mieszkańców cywilizacji Północnego Strażnika.

Wyspa Północnego Strażnika (zwana także Północnym Strażnikiem) - mała, 72 metry kwadratowe. km, a mieszka tam nie więcej niż 400 osób. W sierpniu 1981 r. Statek Primrose osiadł na mieliźnie u wybrzeży. Tubylcy byli bardzo agresywni, rzucali włóczniami ludzi i strzelali z łuków. Na szczęście statek był zbyt daleko od wybrzeża i nikt nie został ranny. Załoga została ewakuowana helikopterem, a Primrose pozostał opuszczony.

Kilka razy naukowcy próbowali nawiązać kontakt z wyspiarzami: przynosili prezenty, uśmiechali się z całej siły i kłaniali się z zadowoleniem. Ale tubylcy wykazywali jedynie pogardliwą obojętność lub grozili włóczniami.

W 1991 r. Indyjskiemu naukowcowi nagle udało się zwrócić uwagę nieugiętych Aborygenów. „Drodzy” dla serca były ... czerwone plastikowe wiadra. Przez kilka lat wyspiarze zabierali wiadra pozostawione na brzegu, ale odmawiali komunikacji i nie zbliżali się do naukowców. Po swoich płaczach antropologowie zdali sobie sprawę, że Strażnicy mówią językiem, który wcale nie przypomina drugiego Andamana, i doszli do wniosku, że żyją w izolacji od niepamiętnych czasów.

A potem się zatrzymało: Strażnicy zaczęli strzelać do śmigłowców i statków z łuków. W 2006 roku doszło do tragedii: zabili dwóch nieszczęśliwych rybaków, których łódź wpadła w poślizg na wodoodpornej wyspie.

Oficjalnie wyspa jest kontrolowana przez Indie, ale rząd powiedział, że nie będzie ingerować w życie wyspiarzy: Niech ich Bóg błogosławi, niech żyją tak, jak chcą. Są nawet strzeżeni, a turyści nie mogą lądować na lądzie. Po pierwsze, jest niebezpieczny, a po drugie, tubylcy nie mają odporności na nasze choroby, mogą zostać zabici przez zwykłe przeziębienie.

Chociaż tubylcy nie są trochę zainteresowani światem zewnętrznym, nie przestają pobudzać naszej wyobraźni. Jak żyją tam w swoim maleńkim wszechświecie i co sądzą o otaczającym ich świecie? Boris Akunin napisał o nich na swoim blogu, mają oni własną stronę na Facebooku i kilka stron, o których nie wiedzą. Gdyby ktoś im powiedział, prawdopodobnie zapytałby: dlaczego to wszystko?

Czas zdawał się zamarzać w odległej przeszłości, kiedy ludzie wierzyli, że bogowie żyją na drzewach i kamieniach. Jak to jest żyć, jakby nikt nigdy nie wynalazł bomby atomowej i Internetu?

Obejrzyj wideo: A Swedish Elephant - En samtidsskildring av dagens Sverige (Może 2024).

Zostaw Swój Komentarz