Miasto, w którym ludzie żyją na drzewach wyrastających z wody

Po przeczytaniu nagłówka i rozpoznaniu kultowych wąskich domów w Amsterdamie sceptyczny czytelnik z pewnością zdecyduje, że autor oparł swoje halucynacje na tym poście, odwiedzając wcześniej jedną z kawiarni i usiadł z notatnikiem na wąskim kanale, jak talia, z dzielnicy Dzielnicy Czerwonych Latarni.

Wobec aureoli legalnie dostępnych cielesnych przyjemności stworzonych wokół miasta i zamglenia świadomości darami natury, jego bogate dziedzictwo architektoniczne i kulturowe znika w tle, jeśli nie w tle. Zarośnięte pasożytami panujących stereotypów, Amsterdam dumnie nosi sztandar wyobrażonej pobłażliwości, zadbanej tolerancji i otwartości na imigrantów tkwiących w koszyku z tulipanami wśród rozklekotanych „tańczących” domów kupieckich.

Jeśli weźmiesz niebieską pigułkę, zamknij kartę przeglądarki, a historia się skończy. Budzisz się w piżamie ze słoniami w łóżku i wierzysz, że to był sen. Jeśli weźmiesz czerwoną pigułkę, pójdziesz ze mną pod kotem do miasta cudów. Powiem ci, dlaczego ludzie żyją na drzewach i dlaczego Amsterdam jest jednym z najlepszych europejskich miast na weekendową wycieczkę lub spacer podczas długiej przystani.

Deska KLM Boeing przebija się przez mętny welon gruby jak piana dobrej jakości cappuccino i przepychając się przez mżący deszcz, wjeżdża na lotnisko Schiphol. Ty, oczekując chłodnej wiosennej bryzy i wysokiej wilgotności z kanałów holenderskiej Wenecji, zaciągnij szalik i podnieś kołnierz kurtki. Po zaledwie pół godzinie pociąg elektryczny wrzuca cię na plac w pobliżu dworca centralnego, a ty robisz energiczny i pewny krok, stale odwracając się i odskakując od sygnalizujących rowerzystów, idziesz ulicą Damrak do samego serca stolicy Holandii.

Spacerując wzdłuż nasypów w kształcie podkowy, które przecinają plan historycznego centrum kanałów, szybko przyzwyczajasz się do charakterystycznego słodkawego, odurzającego zapachu, przywołując wspomnienia beztroskiego dzieciństwa i wakacji z babcią w wiosce, kiedy próby spalenia snopu nieświeżej surowej słomy ze zużytymi skarpetami wciąż się powiodły. I trudno się przed tym ukryć - po minucie lub dwóch hałaśliwym towarzystwie lub żartobliwym wietrze ponownie rzuci część zawstydzenia i wstrętu (lub odwrotnie, przyjemność - są koneserzy) do receptorów węchowych.

Aby nie utopić się w kanale pod ciężarem obrazów z płyty kotłowej, lepiej skierujmy oczy na wąskie, niskie domy, które pochyliły się i wykorzystały całą resztę swojej siły, aby nie formować się pod własnym ciężarem. Wspierając się nawzajem, jakby byli całkiem pijani i starali się za wszelką cenę stać na nogach przy lampce wina, są symbolem Amsterdamu i są pełne fasad i równoległoboków okien z pocztówek turystycznych.

Trzy lub cztery wieki temu Amsterdam nosił status stolicy handlowej Europy, jeśli nie całego świata. Następnie kupcy wyrastali jak grzyby po deszczu na bagnistej holenderskiej glebie, gdzie sklepy znajdowały się na parterze, a magazyny znajdowały się powyżej, aby jakoś zminimalizować szkody wyrządzone towarom na skutek powodzi. Kupcy, jak zwykle, zawsze umieli liczyć pieniądze, sprawdzali wszelkie możliwe luki prawne, ukryli prawdziwe dochody ze skarbca i nie spieszyli się z płaceniem podatków w całości. Dlatego po zapoznaniu się z obowiązkiem dotyczącym szerokości fasady budynku położyli w projekcie minimalnie wąski i wydłużony budynek - szerokość najwęższego budynku w mieście nie przekracza dwóch metrów. Tutaj studio w najbardziej stęchłym śpiwórku na obrzeżach będzie przypominało królewskie dwory!

Reliefy wprowadziły znaczące zmiany w konstrukcji - podobnie jak w Wenecji, fundamenty domów w Amsterdamie zostały wsparte drewnianymi palami, które uległy rozkładowi w ciągu ostatnich stuleci. Wraz z rozwojem technologii stosy po kilku stuleciach zostały częściowo zastąpione betonem i zaczęły wjeżdżać głębiej w ziemię, omijając warstwę gliny i torfu, co wciąż nie uratowało lokalnej architektury przed nieuchronnym osiadaniem. Wygląda na to, że gdy tylko jeden dom zawali się lub pochyli w stronę kanału bardziej niż zwykle, reszta uczciwej kompanii upadnie, jak seria domino, które są filigranowe w kolejce.

Dzięki lekkiej ręce Erazma z Rotterdamu, wybitnego myśliciela, naukowca i pisarza swojej epoki, Amsterdam otrzymał poetycki elfi wizerunek miasta, w którym „ludzie żyją na drzewach wyrastających z wody”. A wyobraźnia, przy tak kuszących słowach, zaczęła już malować charakterystyczne plemiona, które wplatają swoje chaty w korony namorzynów gdzieś w odległych i niezbadanych zakątkach amazońskiej dżungli. Tylko stosy, bez romansów i przygód.

Wyszkolone oko inspektora i bez instrumentów wykrywa zarówno nieznaczną niedrożność fasad, jak i belki z haczykami, wciąż wystającymi spod dachu i używanymi zgodnie z przeznaczeniem. Ładunki ponadgabarytowe musiały być podnoszone na górne piętra magazynowe wyłącznie przez okna, a aby nie naprawiać okiennic po każdym przyjęciu towarów i nie wstawiać wybitych okien, fasada była lekko pochylona do przodu. Nadal trudno jest zawrócić na wąskich schodach domów. A gospodyni postanowiła zastąpić sofę lub zestaw kuchenny przed Yekee - bądź uprzejmy, otwórz szeroko otwarte okna i zwołaj zespół.

Obraz kapitału handlowego przyciągał napływ migrantów do Amsterdamu, a do tej pory Holendrzy byli raczej protekcjonalni wobec tych, którzy przybywają po lepsze życie. Kasjerka w sklepie łatwo nie zna słowa w języku niderlandzkim, ponieważ mieszka w mieście od trzech lub pięciu lat. A w sytuacjach, w których rosyjska współczująca dama krzyczałaby w swoich sercach: „Chodź tu!”. Gdy Francuz nie unosi brwi i udaje, że nie rozumie słowa, będzie kontynuowała uprzejme „s'il vous plaît, je vous en prie ... ", Holender spokojnie odpowie po angielsku ze zweryfikowaną idealną wymową.

W Amsterdamie są miejsca, w których zakupoholicy mogą zostawić swoje uczciwie zarobione euro - z Placu Dam kilka oddziałów handlowych rozgałęzia się w różnych kierunkach, oferując mieszane ubrania, wyposażenie domu i wszelkiego rodzaju rzeczy, z których obfitości można poczuć zawroty głowy na każdy gust i grubość portfela. Po prostu wiedz - rób przerwy na kawę, słodycze, churros lub falafel, trzymaj się następnego okna lub wyprzedzaj pary bezczynnie i spokojnie spacerując w pogodny dzień po trasach tramwajowych.

Około 9 lat temu, kiedy tak naprawdę nie myślałem o podróżowaniu, a tym bardziej o blogowaniu podróżniczym, a po ukończeniu uniwersytetu prawie natychmiast wyjechałem na roczny staż w Norwegii, tylko prymitywne pomysły na temat tego lub innego kraju wisiały w mojej młodej głowie na podstawie książek, programów telewizyjnych i rzadkich artykułów z Internetu. Tak się złożyło, że trasa pierwszej europejskiej podróży rozpoczęła się w stolicy Holandii. Od tego czasu, po raz kolejny odwiedzając Amsterdam w pochmurny, styczniowy dzień, opracowałem długoterminowy plan powrotu na przyjemniejszą pogodę.

Chociaż Amsterdam nie traci uroku w słabym świetle poza sezonem, ale w słoneczny dzień kwitnie z jasnym bukietem tulipanów, na które roją się turyści z całej Europy i świata. Linie lotnicze KLM często oferują obecnie bilety w całej Europie w rozsądnych cenach, gdzie Amsterdam będzie pośrednim punktem na trasie. Kilka godzin w fotelach Schiphol łatwo, przy minimalnym wysiłku i kosztach, zamieni się w imponujący spacer po mieście.

Podsumowując pogodę? Aparat smartfona jest wypełniony zdjęciami mostów, kanałów i domów handlowych z piernika, ale chcesz dodać trochę sztuki do spaceru? Muzea na placu wokół liter, które nigdy nie cierpią z powodu ataków samotności Ja amsterdamie zaspokoić najbardziej wymagającą estetę - dla Rembrandta i Vermeera idziemy do Rijksmuseum, dla sztuki współczesnej - do Stedelijk; pobliscy fani Van Gogha mogą zobaczyć największą na świecie kolekcję dzieł malarza. Natychmiast Moco - z wystawą dzieł angielskiego mistrza sztuki ulicznej Banksy i legendy pop-artu Roy Lichtenstein.

Minie półtora miesiąca - a stukot kół walizek wzdłuż brukowanych ulic Amsterdamu będzie się nasilał wiele razy. Okres kwitnienia tulipanów i otwarcie parku królewskiego Keukenhof tradycyjnie powodują niezdrowe emocje i przyciągają hordy Japończyków, rozkładając statywy i soczewki makro do każdego klombu.

Mieszkańcy miasta nie przejmują się bardzo brandingiem swoich żelaznych koni, nie ważą koła komputerami rowerowymi, nie szukają najlepszych hamulców i lekkiej ramy. Rower dla nich to tylko środek transportu, który ponadto można łatwo ukraść, gdy wypisują kolejny kwartalny raport w ścianach swojego rodzimego biura. I tylko najbardziej kreatywni wybierają jasny kolor farby, przyczepiają kosze i inne fajne drążki, a następnie parkują swojego muła na poręczy mostów, zajmując miejsce i zbierając polubienia na miejskich Instagramach.

Och, Amsterdamie! W mroźną zimę dzielni mężczyźni przecinają wasze zamarznięte kanały na łyżwach, a łódki wycieczkowe i katamarany podróżują z turystami późną wiosną i latem, podczas gdy miejscowi zdejmują swoje łódki i organizują pikniki, imponująco i cicho poruszając się po drogach wodnych starego miasta. brzęk brzęk szkła z Amstel.

Nie było śladu porannej mgły i deszczu - bliżej zmroku miasto zaczęło śpiewać, wzywając do opóźnionej wiosny i słońca, które odeszło w pilnych sprawach.

„Co za nuda! Obiecał miasto cudów, ale w końcu co? Widziałeś kiedyś te domy i to wystarczy!” Ale nie, pogrążają się w duszy i pamięci, i istnieje chęć życia przez miesiąc po holendersku. Jedź rano na rowerze do najbliższego targu rolników i napełnij koszyk najświeższym serem, chlebem zbożowym i warzywami.

Po zawieszeniu roweru na poręczy mostu, idź wąskimi schodami do domu i nie chowaj się za głuchymi zasłonami przed turystami pędzącymi wzdłuż kanałów.

Jednak nie cały Amsterdam jest tak piernikowy - dla nowoczesnej architektury warto udać się na obrzeża, gdzie nie docierają nogi przeciętnego turysty. W końcu mnogość muzeów, barów, kawiarni i sklepów zajmujących pierwsze piętra historycznych budynków sprawia, że ​​codziennie są uwięzieni w obrębie starego miasta.

Zostaw Swój Komentarz