O co kłócą się tybetańscy mnisi?

Kiedy po raz pierwszy wchodzisz na debatę o tybetańskich mnichach, po prostu nie rozumiesz, co się dzieje. Tybetańscy mnisi, którzy teoretycznie powinni być cicho i spokojnie, kłócą się, krzyczą na siebie, machają rękami, z jakiegoś powodu ciągle klaszczą i prawie walczą! A czy to buddyjski klasztor? O co można tak zaciekle się kłócić?

Chociaż nawet Sokrates w czasach starożytnych powiedział, że „prawda rodzi się w sporze” i, jak się okazało, mnisi tybetańscy słuchali jego słów.

Korzenie debaty leżą w starożytnych Indiach, gdzie Siddhartha Gautama (innymi słowy Budda Siakjamuni) udowodnił swoje nauki podczas debaty. A w VIII wieku podczas debaty w klasztorze Samye Tybet ostatecznie zdecydował o swojej religii. Od tego czasu debaty stały się integralną częścią szkolenia mnichów w klasztorze, chociaż teraz są praktykowane tylko u niektórych z nich. Widziałem debaty w klasztorach Sir i Drepung i opowiem o nich.

Istotą debaty jest zakwestionowanie nauk Buddy i poprzez spór o poznanie jego istoty. Budda powiedział, że dzięki ślepej wierze w jego słowa nic nie osiągniesz, możesz zrozumieć i zrealizować ten świat tylko poprzez osobiste zrozumienie. Aby lepiej zrozumieć, musisz debatować. Tak robią mnisi podczas debaty.

Mnisi wychodzą na dziedziniec (chociaż jest to bardziej na pokaz, można dyskutować w dowolnym miejscu) i są podzieleni na pary lub małe grupy. Jeden mnich jest wyznaczony na „mówcę”, a drugi (lub inny) jest jego przeciwnikiem (przeciwnikami). Celem mówiącego jest zadawanie pytań i dezorientacja tego, kto odpowiada. Pytania dotyczą oczywiście przedmiotu religijnego, z reguły niektórych świętych ksiąg, które mnisi studiują na wykładach. Nawiasem mówiąc, debata jest czymś w rodzaju naszych seminariów, które sprawdzają wiedzę zdobytą podczas wykładów.

Mówca ustala przedmiot sporu. Jednocześnie konieczne jest przestrzeganie rytuału, zgodnie z którym przy każdym stwierdzeniu lub pytaniu musisz głośno klaskać rękami i skoczyć do przodu. Im silniejszy argument, tym głośniejszy trzask. Niektórzy (szczególnie młodzi) mnisi robią to bardzo filmowo i emocjonalnie! Mimo to turyści patrzą na nie i klikają telefony i aparaty fotograficzne.

Istnieje nawet taka legenda, zgodnie z którą jeden z mnichów tak gwałtownie debatował, że trzaskając mocno dłonią zabił przeciwnika.

Osoba siedząca, do której pytanie jest skierowane (a ściślej teza) albo się zgadza, albo argumentuje i kwestionuje, albo ... milczy, jeśli nie wie, na co odpowiedzieć.

Podczas debaty mnisi otwarcie i głośno krzyczą na siebie, a czasem może się wydawać, że będą walczyć ... Ale wkrótce już się uśmiechają, klepią się po ramieniu i śmieją się razem.

Debatę koniecznie ogląda starszy Lama, który może przerwać lub przerwać kłótnię, jeśli posunie się za daleko.

Teraz taką debatę można zobaczyć w dwóch tybetańskich klasztorach w Lhasie - Sir i Drepung. W Drepung debata wydawała mi się bardziej „prawdziwa”, nie było tam turystów i pozwalali nam widzieć tylko z daleka. Przeciwnie, w Sir, z debaty powstał prawdziwy program. Turyści siedzą na obwodzie dziedzińca, mnisi idą na niego i zaczynają celowo debatować. Wygląda bardzo ostentacyjnie ... ale ludzie to lubią)

Przyjdź więc do Tybetu i popatrz na mnichów buddyjskich krzyczących na siebie, którzy w sporach poznają tajemnice wszechświata.

Zostaw Swój Komentarz