Dlaczego wyspy znikają na Pacyfiku
Naukowcy nieustannie przerażają nas faktem, że w przypadku globalnego ocieplenia poziom morza podniesie się, a rozległe połacie ziemi znikną pod wodą. Wydaje się, że nie jest to prognoza długoterminowa, ale rzeczywistość na dziś. Niepokojące wieści w ostatnich latach nadeszły z ogromu Oceanu Spokojnego.
Według ekspertów średni poziom morza podnosi się o 3 milimetry rocznie. Wynika to z topnienia pokrywy lodowej planety. Jest to jednak średni poziom, aw niektórych miejscach, takich jak zachodni Pacyfik, procesy te przebiegają szybciej. Ze względu na połączenie czynników wiatru i charakterystyki prądów podwodnych woda podnosi się o 12 milimetrów rocznie na tym obszarze. Takie wskaźniki obserwuje się tutaj od początku lat 90. Ale 12 milimetrów rocznie - to bardzo małe, tylko 1,2 centymetra. Ale za 10 lat ma już 12 centymetrów, a za 50 lat aż 60 centymetrów. Można powiedzieć, że globalne ocieplenie zaczyna już tworzyć nowe oblicze naszej planety.
Niepokojące wieści pochodzą z Wysp Salomona, w których już brakuje części ich terytorium. Ten dość duży archipelag, składający się z prawie 1000 wysp, znajduje się w południowo-zachodniej części Oceanu Spokojnego w regionie Melanezji. W 2016 r. Australijscy geografowie odnotowali zniknięcie 5 wysp z tego archipelagu, aw 2017 r. Odkryto kilka innych zaginionych w Mikronezji, która również znajduje się na zachodnim Oceanie Spokojnym. Wiele wysp o nieznacznych znakach wysokości znacznie straciło na powierzchni. Z powodu rosnących poziomów ocean absorbuje ziemię, a to, co zostało, podlega intensywnej erozji wodnej. Luźne skały osadowe są erodowane i przenoszone do oceanu. Oznacza to, że proces zanikania ziemi przebiega jednocześnie w dwóch kierunkach. Te wyspy nie były tak małe. Na przykład na wyspie Nalapenlod, według lokalnych mieszkańców, w 1850 roku doszło do bitwy między plemionami Aborygenów. Okazuje się, że 160 lat temu było gdzie się zawrócić, ale dziś tej wyspy już nie ma.
Na zdjęciu: lasy namorzynowe na oceanieNaukowcy uspokajają, zapewniając, że niskie wyspy mają szansę przetrwać w walce z oceanem. Na ratunek przybywają namorzyny - zbiorowiska namorzynowe, które rosną na tropikalnych wybrzeżach, w strefie pływowej. Okazało się, że te specyficzne ekosystemy są w stanie powstrzymać negatywne procesy przez pewien czas, a ich korzenie chronią glebę przed erozją.
Jak na ironię, regiony planety, które nie mają najmniejszego związku z jej wyglądem, cierpią z powodu globalnego ocieplenia. Rzeczywiście na terytorium tych wysp nie ma dużych przedsiębiorstw przemysłowych ani miast z milionem ludzi, zatruwających atmosferę Ziemi. Przykład tych wysp pokazuje nam, że wzrost poziomu oceanów na świecie nie jest wydarzeniem transcendentalnym czekającym na następne pokolenia ziemian. To już się dzieje.